~ Następny dzień, poranny trening ~
- Zibi! What's the metter? Something's wrong? - zapytał Andrea, podchodząc do Bartmana. Od początku treningu chodził rozkojarzony, nie mógł się skupić, był wyraźnie opóźniony we wszystkich ćwiczeniach.
- No, coach - odpowiedział krótko. - I will do it better. Sorry.
- No, coach - odpowiedział krótko. - I will do it better. Sorry.
- Cześć Milka. W sumie to.. przyszedłem do Michała, ale chyba go nie ma, więc.. Nie będę ci przeszkadzał, pójdę - i już miał zamiar się wycofać..
- Nie, daj spokój Zibi. Coś ty się ostatnio taki poważny zrobił? - uśmiechnęła się do niego, a jemu serce całkowicie zmiękło. - Zostań, porobimy coś fajnego. Z Kubim pewnie zobaczysz się dopiero w waszym hotelu, bo z Siurakiem ogarniają miasto.
- Okej - odpowiedział. - Może pójdziemy na spacer?
Zaczynało się ściemniać.
Milena i Zbyszek szli włoskimi uliczkami z lodami w dłoniach, śmiejąc się co chwilę bez powodu. Zbyszkowi wyraźnie poprawił się humor. Ale nie na długo.
Przystanął na chodniku, a Milena, zaskoczona, obróciła się w jego stronę z wyraźnie niezrozumiałą miną.
- Co jest? - zapytała.
Zaczynało się ściemniać.
Milena i Zbyszek szli włoskimi uliczkami z lodami w dłoniach, śmiejąc się co chwilę bez powodu. Zbyszkowi wyraźnie poprawił się humor. Ale nie na długo.
Przystanął na chodniku, a Milena, zaskoczona, obróciła się w jego stronę z wyraźnie niezrozumiałą miną.
- Co jest? - zapytała.
- Nie powinnaś tego robić - odpowiedział cicho, niemal błagalnym głosem.
- Ale czego? - zmarszczyła brwi, patrząc na bruneta.
~ oczami Zbyszka ~
Znasz to uczucie, kiedy nauczyciel wywołuje cię do tablicy żebyś wykonał jakieś zadanie o którym nie masz zielonego pojęcia? Nie możesz się wycofać. Choćbyś tam stał jak największy debil- nie możesz powiedzieć " Przepraszam, nie umiem. " Musisz wytężyć swoje szare komórki i coś wymyślić, licząc na drobną pomoc nauczyciela. Właśnie w takiej sytuacji byłem w tej chwili. Tyle, że ten nauczyciel, w którego roli była teraz Milena, nie był w stanie mi niczego podpowiedzieć.. Chciałem po prostu cofnąć się o minutę i nie wypowiedzieć tych słów, albo chociaż zatrzymać czas, by mieć chwilę do namysłu.
Po co ja w ogóle to powiedziałem?
Powaliło mnie całkiem..
- Wiesz.. Nie powinnaś.. Nie powinnaś nosić tej sukienki do tych sandałów - dokończyłem zrezygnowany. No cóż. Nie potrafiłem wymyślić nic lepszego.
- Serio? - zdjęła buty i uśmiechnęła się wesoło. - Tak lepiej?
Kuźwa mać, przecież miałem przestać..!
Zaśmiałem się.
- Żartowałem, żeby nie było. Chciałem wprawić cię w chwilę grozy, wiesz o co chodzi - roześmiała się głośno.
- ZBYSZEK! - zapiszczała, patrząc na wystawę sklepową. - Tutaj!
I tak przez następne 50 minut opierałem się o ścianę, patrząc na uśmiechniętą Milkę, która wybierała sobie sukienki i bluzki do przymierzenia.
- A tak w ogóle, to życzę wam szczęścia - powiedziałem, kiedy stanęliśmy przed hotelem. Był późny wieczór, musiałem już iść, bo następnego dnia graliśmy trzeci mecz w tej edycji Ligi Światowej. - Niech wam się powodzi. Oboje zasługujecie na szczęście.
- Dzięki Zibi - cmoknęła mnie w usta z uśmiechem, a ja lekko oszołomiony, podałem jej kilka toreb z ciuchami, które wyniosła ze sklepu. - Trzymaj się przystojniaku. Do jutra, po wygranym meczu!
I dosłownie jak na skrzydłach, wbiegła do hotelu i zniknęła mi z oczu.
A ja przez trzy kolejne godziny, chodząc po mieście zastanawiałem się, czy kiedyś będę mógł przyjaźnić się z nią tak, jak jeszcze niedawno, bez tego głupiego uczucia w środku..
Bo tylko idiota może myśleć, że mam coś, czego ona potrzebuje.
Czułem, że wobec kilku osób nie jestem fair..Wobec Olki, Michała i Mileny.
I właśnie dlatego jeszcze tej nocy spotkałem się z Olą i z nią zerwałem.
W żadnym stopniu nie przez nią. To była moja wina.
Michał od razu po wejściu do pokoju, rzucił torbę z ciuchami w kąt i przykucnął przed łóżkiem. - Martwiłem się.. - powiedział cicho, patrząc troskliwie w moje oczy.
- Przegiąłeś.
Nasza " kłótnia " została przerwana telefonem Michała.
- Cześć Natka - przywitał siostrę, bawiąc się moimi włosami. - No, siedzi obok mnie - zakręcił kosmyk moich włosów na palec. - Spoko. No, ale zaczęłaś coś mówić. O co chodzi? - przez chwilę milczał, jak podejrzewam, słuchając Natalii. - Że co? I ty dzwonisz dopiero teraz? - oburzył się, wstając z łóżka. - A wiesz gdzie w takiej chwili mam mecz?! A z resztą.. - dodał ciszej. - Daję ci Milkę.. - podał mi telefon, ubrał się i wyszedł z pokoju.
- Co się stało? - spytałam Natalię.
- Nic takiego.. Ale opowiadaj jak tam!
Grrr, jak ja nienawidzę tajemniczości Kubiaków!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Z nudów czytałam sobie ostatnio całkiem stare rozdziały tego opowiadania i pierwsze co zrobiłam to.. MEGA BIG FACEPALM. Przepraszam za to, co tam wypisywałam. Masakra. Zastanawiam się, czy ja wtedy na haju byłam czy coś..
Ogólnie: masakra. Szkoła, szkoła, szkoła. Rzygać mi się chce już od tych tekstów nauczycieli: " Jesteście w najpiękniejszym wieku w życiu " bla bla bla..
Przepraszam też za krótki rozdział, ale choroba dostatecznie mnie już męczy. Dodałam dlatego, że dwa tygodnie rozdziału nie było. Także.. Czymajcie się, idźcie w pokoju Chrystusa i no, cześć.
O związku ( a raczej jego końcu ) pewnie jeszcze coś się pojawi.
Aha, i przepraszam za zmiany adresów na blogu, który uprzednio nosił nazwę fireflies-flash, teraz jest to czekoladowy-kardamon.
Po co ja w ogóle to powiedziałem?
Powaliło mnie całkiem..
- Wiesz.. Nie powinnaś.. Nie powinnaś nosić tej sukienki do tych sandałów - dokończyłem zrezygnowany. No cóż. Nie potrafiłem wymyślić nic lepszego.
- Serio? - zdjęła buty i uśmiechnęła się wesoło. - Tak lepiej?
Kuźwa mać, przecież miałem przestać..!
Zaśmiałem się.
- Żartowałem, żeby nie było. Chciałem wprawić cię w chwilę grozy, wiesz o co chodzi - roześmiała się głośno.
- ZBYSZEK! - zapiszczała, patrząc na wystawę sklepową. - Tutaj!
I tak przez następne 50 minut opierałem się o ścianę, patrząc na uśmiechniętą Milkę, która wybierała sobie sukienki i bluzki do przymierzenia.
- A tak w ogóle, to życzę wam szczęścia - powiedziałem, kiedy stanęliśmy przed hotelem. Był późny wieczór, musiałem już iść, bo następnego dnia graliśmy trzeci mecz w tej edycji Ligi Światowej. - Niech wam się powodzi. Oboje zasługujecie na szczęście.
- Dzięki Zibi - cmoknęła mnie w usta z uśmiechem, a ja lekko oszołomiony, podałem jej kilka toreb z ciuchami, które wyniosła ze sklepu. - Trzymaj się przystojniaku. Do jutra, po wygranym meczu!
I dosłownie jak na skrzydłach, wbiegła do hotelu i zniknęła mi z oczu.
A ja przez trzy kolejne godziny, chodząc po mieście zastanawiałem się, czy kiedyś będę mógł przyjaźnić się z nią tak, jak jeszcze niedawno, bez tego głupiego uczucia w środku..
Bo tylko idiota może myśleć, że mam coś, czego ona potrzebuje.
" Ponieważ staram się ciebie nie kochać,
tylko to zaszło za daleko..
Staram się ciebie nie potrzebować,
to mnie rozrywa na strzępy.. "
Nickelback - Trying not to love you
Czułem, że wobec kilku osób nie jestem fair..Wobec Olki, Michała i Mileny.
I właśnie dlatego jeszcze tej nocy spotkałem się z Olą i z nią zerwałem.
W żadnym stopniu nie przez nią. To była moja wina.
~ dwa tygodnie później ~
- POLSKA! - krzyczała publiczność na trybunach podczas meczu z Argentyną o wejście do ostatniej rundy turnieju-do półfinałów. Tutaj, we Włoszech, siatkarze czuli się prawie tak, jak w Polsce. - POL.. - ucięłam w połowie wyrazu, siadając na krzesełku. Złapałam się za głowę. - Jest tu.. łazienka? - zapytałam z trudnością Klaudię.
- Tak, na korytarzu koło szatni. A co, źle się czujesz? Niedobrze wyglądasz.. - wszystkie trzy naraz spojrzały na mnie, jednogłośnie kiwając głowami. - Chodź, pójdę z tobą.
Szłam niemalże zgięta w pół.
- Nie będę już nigdy więcej jadła pizzy.. - wyjąkałam, kładąc się na posadzkę w łazience. - I makaronu też nie.. - znów zebrało mi się na wymioty.
- No i co ja mam zrobić do cholery?! - panikowała Kurkowa.
Michał od razu po wejściu do pokoju, rzucił torbę z ciuchami w kąt i przykucnął przed łóżkiem. - Martwiłem się.. - powiedział cicho, patrząc troskliwie w moje oczy.
- Niepotrzebnie - uśmiechnęłam się. - Już mi przeszło. A tak w ogóle to świetnie graliście. To znaczy.. Oglądałam do połowy 2. seta, ale podejrzewam że wiele się nie zmieniło od tamtego czasu.
- No wiesz.. - Misiek położył się obok mnie. - Jak ma się taką dziewczynę to musi być dobrze, i już - uśmiechnął się w taki sposób, w jaki zawsze to robił będąc szczęśliwy.
- Narzeczoną, bambaryło.
- No fakt, lamusie - dodał.
- Padalec.
- Plemnik.
- Ksiądz.
- Sanepid.
- Murzyn.
- Xena z tego żulskiego filmiku.
Mojej miny w tym momencie nie dało się opisać.- No wiesz.. - Misiek położył się obok mnie. - Jak ma się taką dziewczynę to musi być dobrze, i już - uśmiechnął się w taki sposób, w jaki zawsze to robił będąc szczęśliwy.
- Narzeczoną, bambaryło.
- No fakt, lamusie - dodał.
- Padalec.
- Plemnik.
- Ksiądz.
- Sanepid.
- Murzyn.
- Xena z tego żulskiego filmiku.
- Przegiąłeś.
Nasza " kłótnia " została przerwana telefonem Michała.
- Cześć Natka - przywitał siostrę, bawiąc się moimi włosami. - No, siedzi obok mnie - zakręcił kosmyk moich włosów na palec. - Spoko. No, ale zaczęłaś coś mówić. O co chodzi? - przez chwilę milczał, jak podejrzewam, słuchając Natalii. - Że co? I ty dzwonisz dopiero teraz? - oburzył się, wstając z łóżka. - A wiesz gdzie w takiej chwili mam mecz?! A z resztą.. - dodał ciszej. - Daję ci Milkę.. - podał mi telefon, ubrał się i wyszedł z pokoju.
- Co się stało? - spytałam Natalię.
- Nic takiego.. Ale opowiadaj jak tam!
Grrr, jak ja nienawidzę tajemniczości Kubiaków!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Z nudów czytałam sobie ostatnio całkiem stare rozdziały tego opowiadania i pierwsze co zrobiłam to.. MEGA BIG FACEPALM. Przepraszam za to, co tam wypisywałam. Masakra. Zastanawiam się, czy ja wtedy na haju byłam czy coś..
Ogólnie: masakra. Szkoła, szkoła, szkoła. Rzygać mi się chce już od tych tekstów nauczycieli: " Jesteście w najpiękniejszym wieku w życiu " bla bla bla..
Przepraszam też za krótki rozdział, ale choroba dostatecznie mnie już męczy. Dodałam dlatego, że dwa tygodnie rozdziału nie było. Także.. Czymajcie się, idźcie w pokoju Chrystusa i no, cześć.
O związku ( a raczej jego końcu ) pewnie jeszcze coś się pojawi.
Aha, i przepraszam za zmiany adresów na blogu, który uprzednio nosił nazwę fireflies-flash, teraz jest to czekoladowy-kardamon.