czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 60. " One more night, na pomoc Łukaszowi, dobra rada nie jest zła, 666 - zła wróżba i pokojowe suchary. "

~ Maj ~

- You and I get sick, yeah I know that we can't do this no more! - darliśmy się wszyscy, próbując śpiewać piosenkę Maroon 5 " One more night ". Niektórym się to udawało, niektórym nie- a propo Kurka. Siedząca obok mnie Agnieszka, żona Jarosza, wyglądała jakby jarała jakieś zielsko, poważnie. To znaczy może nie wyglądała, ale tak się zachowywała. Mega pozytywna laska. Od razu nawiązałyśmy kontakt. A kto wyglądał na bardziej zjaranych niż Aga? Bardzo trudne do zgadnięcia.. Zbyszek, Michał, Bartek i Igła. Kubi siedział z Zibim obok nas, a za nimi właśnie Ignaczak z Kurasiem. Wesoły ujarany autobus. - I stopped using my head, using my head, let i all go uu. 
Nawet Andrea śpiewał razem z nami. Miał dobry humor. Może dlatego, że jedzie do rodzinnego kraju? Włochy. To będą piękne cztery tygodnie. Oczywiście spędzę je z Agnieszką, Klaudią- narzeczoną Kurka i Olą, dziewczyną Zbyszka. Siatkarze będą walczyć o Final Eight Ligi Światowej, w tym roku rozgrywane właśnie we Włoszech. Cały turniej spędzimy na Półwyspie Apenińskim. - Trying to tell you "no" but my body keeps on telling you "yes"!
Sami nie wiemy, dlaczego Andrea zaproponował wzięcie nas na turniej. Lepsza atmosfera? Chłopacy nie będą chodzić tak nabuzowani? Tajemnica państwowa Anastasiego. 
Kiedy dochodziła godzina 21, zrobiło się cicho. No może nie całkowicie, bo Winiar coś tam śpiewał, ale na ogół każdy już był zmęczony podróżą. Jechaliśmy dopiero sześć godzin, a już  wysiedliśmy z powera.. Czekało nas jeszcze niecała doba..
Aga czytała książkę, Olę i Klaudię gdzieś wywiało do tyłu, reszta słuchała muzyki.
Nagle obróciłam się w stronę Michała.
- Misiu..
- No? - zapytał, wyjmując słuchawki z uszu.
- Będę rzygać. 
- Poważnie?
- Nie, żartowałam - że też w takiej chwili miałam ochotę na ironię.. - No, chyba - dodałam.
Nikomu tego nie mówiłam, bo nie widziałam sensu, ale mam chorobę lokomocyjną. I w jakimkolwiek środku transportu czuję się okropnie, nie tylko z tego powodu, ale też dlatego, że nie mogę spać i boli mnie głowa.
Właśnie przez tą chorobę przez chwilę wahałam się, czy pojechać z nimi do Włoch. Choć w sumie warto się poświęcić i spędzić 24 godziny w autokarze, niż tęsknić za wszystkimi przez cztery tygodnie.
Podróż to dla mnie istna katorga. Szczególnie tak daleka. Ale szczęście się do mnie uśmiechnęło, a konkretnie miało na imię Łukasz. Wiśnia.. Niby taki niepozorny chłopak.. 
- Milka, mogę o coś zapytać? - zaczął rozmowę, siedząc do mnie bokiem. Zajął miejsce z Konarskim na siedzeniach przed Michałem i Zbyszkiem. 
- Jasne - wzruszyłam ramionami. 
- Bo wiesz.. Mm.. Tak sobie pomyślałem, że może ty byś mi jakoś no.. pomogła. Niby mam tam jakieś fanki, ale chciałbym zapoznać się z dziewczyną z własnej inicjatywy, tyle że.. Jakoś nigdy nie miałem na dziewczyny czasu i.. 
Uśmiechnęłam się. Wiadomo o co chodzi.
- O ile witanie się z paszczurem nie różni się specjalnie od witania się z owczarkiem, o tyle witanie się z fajną laską jest zawsze dużym przeżyciem i zarazem dobrą okazją do tego, aby wykazać się jako prawdziwy mężczyzna. Dlatego jeśli jakimś kosmicznym zbiegiem okoliczności znajdziesz się w tym samym miejscu i czasie z laską fajniejszą niż twój owczarek, nie odbierz tego źle, twój pies jest całkiem spoko, to nie bierz przykładu z Zibiego - w tym momencie zauważyłam, że siedzący koło nas podsłuchują. Oczywiście Zbyszek zrobił naburmuszoną minę. - i pohamuj brawurę. Fajne laski lubią kolesi zdecydowanych i pewnych siebie, dlatego zachowaj zimną krew, odważnie nawiąż kontakt wzrokowy, obniż głos i powiedz " Cześć " - wzięłam ciastko, które Igła podsunął mi pod nos bo machał pudełkiem od kilkunastu sekund. 
- A jeżeli Wiśnia jest pipą i się boi? - zapytał ktoś o głosie Kurka. A Łukasz? Siedział i patrzył na mnie skoncentrowany, jakby zgodził się z Bartkiem że jest pipą. 
- To spierniczasz w kierunku lasu, zakopujesz się w ziemniakach i zakładasz z nimi rodzinę - odpowiedziałam. 
- A coś więcej? W sensie tej rozmowy czy coś.. - zapytał Wiśniewski. 
- Amatorzy po przywitaniu się z fajną laską próbują nawiązać rozmowę, co w dziewięciu na dziesięć przypadków kończy się hospitalizacją, bo kiedy ty jesteś święcie przekonany, że prowadzisz luźną rozmowę, to laska myśli że masz wylew krwi do mózgu i nie daje się przekonać nawet wtedy, gdy podczas intubowania w karetce utrzymujesz z nią kontakt wzrokowy i obniżonym głosem drzesz ryja, że masz kilka tysięcy fanów na fejsie - zakończyłam, jedząc kolejne ciastko. - Czyli zagadujesz luźno, bez spiny, jakby ci nie zależało. Kapewu? 
- Dzięki Milka! - odparł Wiśniewski z ogromnym uśmiechem. - Już wiem co muszę zrobić! Luźna rozmowa, to jest to! Normalnie teraz bym cię pocałował, ale po pierwsze nie dosięgnę, a po drugie za mną siedzi Michał - i jak na zawołanie po tym drugim argumencie Kubiak uśmiechnął się szeroko. 
- Ciocia dobra rada? - zapytał po angielsku Andrea. Wszyscy zaczęli się śmiać. - Też bym miał kilka pytań! 
- Jasna sprawa! - odpowiedziałam z uśmiechem. 

- Słuchajcie! - wydarł ryja Kuraś. - Najlepsza historia ojca Jarskiego o Kubie! - wszyscy jak na zawołanie zamilkli. - Mama Kuby mówi, że przyszedł czas na poważne rozmowy, wiecie pszczółki i ogólnie wiadomo o co chodzi. A jego tata.. - Bartek już był polany. - Jego tata mówi: Daj spokój, przecież jest rudy. 
Pierwszy raz od kilkunastu godzin śmiałam się tak, jak w tej chwili. Kocham Kurka za te głupie żarty i suchary. 

I tak minęło 28 godzin męczącej podróży. W przeciągu tego czasu spałam co najwyżej trzy godziny. A dlaczego jechaliśmy tak długo? Przystanki. Siatkarze są baaardzo wymagający. Kiedy robią sobie przerwę w podróży, to taką solidną, na dwie-trzy godziny, co mi tym razem było na rękę, bo w autokarze w życiu nie zasnę, a tak to przynajmniej zdrzemnęłam się na michałowych kolanach w McDonaldzie. 

- Ale grzeje.. - wyjąkał Nowakowski, kiedy stanęliśmy przed hotelem. Fakt, było ciepło. Ponad 25 stopni, a raczej w Polsce nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego typu upałów na początku maja.
- Słuchajcie mnie uważnie! - Andrea klasnął kilka razy, żeby uciszyć wszystkich. - Właśnie podjechaliśmy pod hotel dziewczyn - spojrzałyśmy na ogromny budynek, z napisem Diva SPA z czterema gwiazdkami. - My mamy swój niecały kilometr dalej, trochę spaceru nam nie zaszkodzi - siatkarze zabuczeli cicho. - Od razu ustalamy regulamin. Możecie się widzieć z dziewczynami po treningach w te dni, kiedy nie gramy meczy. W czasie wolnym możecie zwiedzać okolicę, która swoją drogą jest bardzo ciekawa. Wolałbym, żebyście jedli w hotelach, nieważne czy w Divie SPA, czy w naszym, Campania Napoli.  Dobrze, w takim razie my już pójdziemy. Czas wolny chłopcy dostaną od ósmej wieczorem - dodał. - Teraz my już pójdziemy, a wam życzymy miłego dnia - powiedział z uśmiechem szkoleniowiec.
- Nawzajem - odpowiedziałyśmy.
- Aha - Andrea cofnął się o kilka kroków w naszą stronę. - Milena, możemy porozmawiać? Nie teraz, wieczorem. 
- Jednak potrzebuje pan cioci-dobrej rady? - zapytałam. Wszyscy zaczęli się śmiać, trener również.
- Coś w tym stylu. 

W sumie do 19:30 nic nie robiłyśmy, bo wszystkie byłyśmy zmęczone długą podróżą.
Ubrałam się, umyłam zęby i byłam już gotowa, tak jak Klaudia, Olka i Aga, które już na mnie czekały. 

~ Hotel Campania Napoli, pokój numer 666, godzina po treningu ~

- Ale zajebisty ten sklep, masakra - powiedział Bartek ze śmiechem. 
- Coś czuję, że będziemy tam częstymi gośćmi - dodał Jarosz.
- Patrzcie jakie mam suty - Kurek pokazał na swoją klatkę piersiową. - Szkoda że mleko nie leci - pociągnął za nie kilka razy. - Witaj Żabko - zwrócił się do Michała. 
- Siemano - odpowiedział Kubiak, machając do Bartka.
- Jestem Królikiem Bugs'em - Jarosz zamachał do kolegów rękami, pokazując swoje białe zęby. - I mam dwie głowy, ale jestem fajny. 
- Boże, jacy wy jesteście powaleni.. - mruknął Bartman, uderzając się w głowę, ale nawet tego nie poczuł. W końcu miał na sobie głowę muchy.
- I mówi to ktoś, przebrany za muchę, bzzzzzzz - Bartek zaczął się głośno śmiać. - Ej, Misiek, teraz to już jesteś Księciem Michałem - i znów głośno się zabrechtał, tak jak pozostała trójka.
- You wanna fight? - spytał Michał z morderczym spojrzeniem. 
- I do - odpowiedział, z tym samym wyrazem twarzy. 
- 3..2.. - odliczał Kuba. - 1.. 
Pierwszy zaatakował Bartek z krowiego ogona, wymachując nim na wszystkie strony. Ale Michał nie pozostał mu dłużny. Królewska korona poszła w ruch, wymachiwał nią jak mieczem.
- O ja ciebie - przerwał im kobiecy głos. Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi. Do ich pokoju weszły Ola, Agnieszka i Klaudia. Nie wytrzymały długo w powadze, bo po chwili tarzały się po podłodze, naśmiewając się z przebrań siatkarzy. 
- Jak Milena was zobaczy, to chyba się zleje na miejscu - powiedziała Klaudia, siadając Bartkowi na kolanach. Pociągnęła go za krowiego sutka. 
- Ej, bo ci oddam - zagroził jej Kurek, dobierając się do bluzki swojej narzeczonej. 
- Mucha, o ja pierdzielę - Ola ciągle naśmiewała się ze Zbyszka. - Mucha - nie mogła przestać się śmiać.
- Nie brechtaj się ze mnie - powiedział z udawanym oburzeniem, po czym pocałował ją w czoło, zdejmując zwierzęcą głowę.
- Z kim ja się ożeniłam - Agnieszka pokiwała przecząco głową, patrząc na Kubę. - Co tam, doktorku? - poruszała brwiami w jego kierunku. 
Ich rozmowy przerwał spazmatyczny śmiech Mileny. 

~ oczami Mileny ~

- O ja cież pierdzielę - mruknęłam, kiedy się wreszcie uspokoiłam. Skąd oni to wzięli? Jakieś Party hard mnie ominęło? 
- Nie pytaj. Same nie wiemy - odrzekła Olka. 
- Michał za żabę, bo padnę - zaczęłam bawić się jego koroną, którą teraz trzymał w ręce. A raczej w łapie. Jakkolwiek nazywa się kończyna górna u płaza..
- Nie jestem żabą, jestem królewiczem, pocałuj mnie - powiedział Misiek, kiedy usiadłam mu na kolanach. 
- Jaki agent - ponownie się zaśmiałam, po czym pocałowałam go prosto w usta. 

O 20:30 poszliśmy nad hotelowy basen, gdzie siatkarze już zdążyli wstąpić po treningu. Dziewczyny kąpały się w bieliźnie, a ja miałam bikini. Nie wiem jakim cudem znalazło się ono u Michała w bagażu. Pewnie przez przypadek wpakowałam nie w tą walizkę co trzeba. Z takim mózgiem jak mój, wszystko jest możliwe.
Reszta siatkarzy pewnie poszła zwiedzać, albo wykończeni po całym dniu odpoczywali. Ale nie nasi chłopcy, o nie.. Włączyli x-boxa na full. Na szczęście nikt z gości nie miał w planach skarżyć się na hałas.
- Nakurwiam salto! - wydarł się Michał, po czym wykonał obrót przy skoku do basenu. 
- No, no, dziewiątka za styl - powiedział Zibi, pływający na materacu.
- W Tyszkę się bawisz? - zapytał Jarosz. - Dla mnie, wyważonego, mądrego, uzdolnionego - wszyscy już byliśmy polani, a Kuba nadal z miną myśliciela kontynuował wypowiedź. - Skromnego, nietuzinkowego, wyjątkowego, fenomenalnego, niespotykanego ten skok był perfekcyjny. Daję dziesięć, Michale. Zasłużyłeś - zakończył, nadal z ogromną powagą na twarzy. 
- Dziękuję, schlebiłeś mi tymi słowami - Kubi ukłonił się, a chwilę później zaczęli tańczyć wolnego do piosenki która akurat leciała, czyli " Będę brał cię ". Dwóch facetów. Do tej piosenki.. Żadnych skojarzeń.
Kurek rozłożył się wygodnie na dwóch leżakach ( bo na jednym się nie mieścił ) z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. To nic że robiło się ciemno. 
Ja i reszta dziewczyn też rozłożyłyśmy się na leżakach. Ale były tylko trzy, więc ja i Olka leżałyśmy na jednym. No może nie dokładnie, bo ja na niej. Kapelusze dostałyśmy od kelnerów, którzy wyraźnie z nami flirtowali. Ale natychmiast zjawili się Zbyszek z Michałem i bardzo wyraźnie uświadomili ich, że jesteśmy zajęte.
- Na czym polega gra " walcz albo puść "? - zapytał Kurek. Bawiłam się w to z Możdżonkiem. Mało mi ręki nie zmiażdżył.
- Łapiesz za rękę mocno i z całej siły, a kto pierwszy puści, ten pizda. Są jeszcze jakieś inne kombinacje z przytulaniem, pocałunkiem w usta i wkładaniem ręki w majtki, ale nie mieszkam w Warszawie, więc nie bardzo orientuję się w tych waszych gierkach.

- Mam suchara! - wydarł się Jarski. Ja już przysypiałam na kolanach Michała, tak jak reszta w innych kątach pokoju hotelu numer 666. 
- Dawaj! - odpowiedział takim samym optymistycznym głosem.. No kto? Jak myślicie? Kto ma największe ADHD na świcie? Dokładnie, Kurek. 
- Gdzie poszła Ania po wybuchu? - zapytał. - Wszędzie!
- Albo.. - Bartek zaczął intensywnie myśleć. - Mam! Co to jest: dwie deski i trzy gwoździe? - wzruszyliśmy ramionami. - Zestaw wypoczynkowy Jezus
- Albo albo to! Co zrobić, żeby dzieci w Kenii nie chodziły głodne? - podniecony uśmiech Kuby zdecydowanie nadawałaby się do horroru. - Obciąć im nogi. 
- O, wczoraj widziałem to na kwejku, słuchajcie - powiedział Kurek, poprawiając się na podłodze. - Żydzi proszą Hansa: Hans, zbuduj nam dom, Hans, zbuduj nam dom. Hans mówi: Dobra, ale jak któregoś w oknie zobaczę to zastrzelę! I Hans zbudował im szklarnię - zaczęłam się cicho śmiać, na tyle, ile pozwalał mi ogromny mrok i klejące się oczy. 
- Ile żydów mieści się w wiaderku? - zapytał Jarosz. - Dwie szufelki. 

Przed 23 siatkarze odprowadzili nas pod hotel. W zasadzie to Michał odprowadził mnie do łóżka, bo zasnęłam u niego na kolanach. 



- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Wypocony ten rozdział masakrycznie. Ale dzięki za komentarze, zmotywowały mnie :) 
Te suchary pochodzą z kwejka, jak coś. 
Teraz tak myślę.. 70 rozdziałów w tym opowiadaniu to chyba będzie koniec. 
Hahaha, a ja myślałam, że pod koniec wakacji skończę tą historię :3 No chyba nie. 
Z ogłoszeń parafialnych: fireflies-flash startuje 1. października, żebym napisała rozdziały do przodu, gdzie aktualnie jestem na 3 ;] 
Następny rozdział będzie w piątek/sobotę. Taak, już podczas szkoły.. 
Patrząc na to, że zakupy w Avonie będę mogła zrobić na początku września, to chcę już do szkołyy :D Dwie kartki A4 zapisałam tym, co mam zamiar kupić. Lol. 
Teraz 3 kl. są królami gimbazy ( w tym ja ). Żeby nie zostawiać niczego na ostatnią chwilę, od niedzieli siedzę nad szkołami, patrzę co gdzie jest, i już wybrałam trzy. Także.. 
Cześć, czołem, powodzenia w szkole! :) 
Za błędy przepraszam, ale już mi się nie chce sprawdzać xd















piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 59. " Robienie wnuków, niezręczne sytuacje i cała reszta - tylko w domu Kubiaków. "


~ Następny dzień, przed 10 rano ~


Leżę z żoną na mej sofie, mam ochotę, ona też.. - mruczał pod nosem Misiek, pisząc sms-a. - Do pokoju wchodzi Bogdan.. 
On chyba powinien pracować w " Arkanie magii " zamiast wróżbity Macieja. W momencie, kiedy miał 'zaśpiewać' kolejny wers, do pomieszczenia wszedł pan Mirek. Trochę dziwna sytuacja, bo oboje jeszcze w łóżku leżymy.. 
- Śniadanie za dziesięć minut - powiedział z uśmiechem i chciał już wyjść.. - Jak mi będziecie robić wnuki przez gumę, to ja nigdy dziadkiem nie zostanę! 
Wychyliłam się trochę i spojrzałam na podłogę. No tak.. Opakowanie prezerwatyw chyba nas wydało. Misiek zaczął się śmiać, a ja miałam ochotę schować się pod kołdrę. Na szczęście pan Mirek od razu po swojej wypowiedzi wyszedł, bo spaliłam buraka. 
Aby spisać wodomierz.. - przytulił mnie, nadal się uśmiechając. - Dzień dobry słońce - pocałował mnie w usta. Przysunęłam się bliżej niego i zamknęłam oczy. - Milena.. 
- Hm? - zapytałam z zamkniętymi oczami.
- Milka, no.. 
- Co? - spojrzałam na niego dziwnie.
- Wiesz że mam łaskotki.. 
- Ale o co chodzi? Bo ja tylko na tobie leżę. 
Zerwał się z łóżka jak opętany. 
- ZUZKA! - wydarł się. Wziął na ręce małego kotka i chyba miał zamiar go wyrzucić przez okno. Nie no, dobra, przez okno to może nie. Z resztą, Michał nie jest zdolny do tego typu rzeczy. Gdy kilka dni temu kazałam mu zabić ogromnego komara, bo się go bałam, to coś zaczął mruczeć pod nosem, że on do takich rzeczy się nie nadaje, niech sobie stworzenie żyje dalej, po czym wypuścił go przez okno. Nie ma to jak mieć mężczyznę obok siebie. 
- Ale słodka kicia.. - wzięłam ją na ręce, drapiąc za uszkiem. Zamruczała głośno, zamykając oczy. Jak się okazało, Zuzia jest kotem Natalii, tak jak stary Boguś, potocznie zwany Bogdan. I od razu przypomniały mi się Mazury, a konkretnie sytuacja, kiedy Boguś spadł z płotu, a Winiarski wydarł ryja: Przypierdolił jak dzik w sosnę! 

Wizualnie śniadanie wyglądało smakowicie, smakowało jeszcze lepiej. Aż trudno uwierzyć, że Michał pochodzi z tej rodziny, bo do gotowania to on się nie kwapi. Już nawet przyzwyczaiłam się, że kiedy najbardziej go potrzebuję ( gdy jestem głodna ) to nie ma go w domu.
- A w ogóle, to ładnie Milena śpiewasz - oznajmiła Ania, zajadając się bułką z serem i pomidorem. Żółw, bo ja też. Spojrzałam na nią pytająco. Czy od przyjazdu tutaj choć raz śpiewałam? Wątpię.. No chyba że przez sen. Albo.. No.. Spaliłam kolejnego buraka w dniu dzisiejszym. Misiek starał się nie wybuchnąć śmiechem, a Ania z niewinną miną jadła śniadanie. - Michał takie duże dziecko, kołysanki trzeba mu śpiewać.. I to koło drugiej w nocy.. Ale chyba nie usnął wtedy, bo strasznie się wiercił, nie? Skrzypienie tego łóżka to u siebie słyszałam.. 

Rodzice Michała nie mogli się powstrzymać i zaczęli się głośno śmiać, tak jak Natalia. A my z Michałem strzelaliśmy poker face'ami. Po jakimś czasie i tak sami się z tego śmialiśmy.
Dochodziła godzina 22, a ja i Misiek leżeliśmy u niego w pokoju i oglądaliśmy Harry'ego Potter'a na TVN-ie. 
Jak można się nudzić na tym filmie? Kubiak wyraźnie potrafi, bo swoimi krzykami budziłam go co kilka minut.
- Malfoy.. - warknęłam. - Pomidor z wrodzoną wadą mózgu.. NIE! Harry nie ciśnij Kedavrą! Umyj włosy, Severus.. Uszy się myje, a nie trzepie o wannę!

- Hej, hej, co się stało? - Misiek nagle jakby przebudził się zaniepokojony.
- On.. - rozryczałam się na dobre. - Zabił!
- Jezu, kogo? - spytał przerażony.
- DUMBLEDORE NIE ŻYJE! 

W Wałczu spędziliśmy trzy dni. We wtorek po południu byliśmy już u siebie. 
Nie zdążyliśmy się nawet rozpakować, kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Michał zszedł na dół. Od razu wiadome było, kto przyjechał. 
Zbyszek i Ola. 
Przyjaciółka weszła do mnie na górę, a panowie podejrzewam, że zostali w salonie.
- Cześć mała - przytuliłyśmy się mocno. - Fajnie tu u was, kurczę.. Może my z Zibim też byśmy coś znaleźli, wypadałoby. Moi rodzice już sapią, że to nie po bożemu, że przed ślubem, bla bla bla. Co u ciebie? - powiedziała niemal na jednym oddechu.
- Luźno. Właśnie wróciliśmy od rodziców Michała. 
- No! - zdjęła buty i położyła się na łóżku, opierając na łokciu. - I jak tam? Polubili cię? Jacy są? 

~ w tym samym czasie, salon ~

- No wiesz, z Olką razem nie mieszkamy i nie mamy na razie takiego zamiaru, żadnych planów - powiedział Zbyszek, otwierając piwo. - I kiedy nie jesteśmy ze sobą w nocy, w sensie że ona u siebie, ja u siebie, to wyobraź sobie że Ola chce, żebym dzwonił do niej nawet o 4 i mówił jak bardzo ją kocham.. Czemu dziewczyny chcą, by faceci byli romantyczni? 
- Dobrze że nie wszystkie tak mają - Michał uśmiechnął się szeroko.
- Na przykład Milena. Zgaduję - Zbyszek odwzajemnił uśmiech. 
- Gdybym zadzwonił do niej o 3 w nocy, to odpowiedziałaby pewnie: " skończyłeś? Mogę iść spać? ", " jadę ci wpierdolić ", albo coś w stylu: " wiesz które godzina? Ogarnij się człowieku! ", " a ja ciebie nie, obudziłeś mnie chuju " - Bartman zaśmiał się głośno, a po chwili dołączył do niego Kubiak. Taka właśnie była Milena.. 
- Jezu, dlaczego przyjaciółki nie mogą być takie same? - lamentował Zbyszek, patrząc błagalnym wzrokiem na Michała, jakby miało mu to w czymś pomóc. 

~ oczami Mileny ~

- Nie, bo najlepsze było to: dzień dobroci dla zwierząt się skończył, suko i wjazd Leonidasa z glana - kopnęłam nogą w powietrzu, kiedy schodziłyśmy na dół. Olka zaczęła się śmiać.
- No tak, to chyba najlepsze. A oglądałaś Harry'ego wczoraj? Masakra.. Ryczałam pół nocy.. - dodała ciszej. 
- Milena też - wtrącił z uśmiechem Kubiak. 
- Od razu ryczała.. Smutno mi było i tyle - wzruszyłam ramionami. 
- Tak, tak - przytaknął ze śmiechem. No dobra, ryczałam, wręcz wyłam. Ale co za różnica? 
- A co wy na to, żebyśmy może poszli do kina? - zaproponował Zibi. Spojrzeliśmy wszyscy po sobie. W sumie czemu nie? 
- Pięć minut - powiedziałam i pobiegłam na górę. Rozpuściłam długie, proste włosy, ubrałam ciemne jeansowe rurki, szarą bokserkę, czarne trampki, kilka bransoletek, naszyjnik od Michała z literą M i byłam gotowa.
- Jeżeli dziewczyna mówi " pięć minut " i jest wyszykowana na czas, poślub ją! - Zbyszek wytrzeszczył oczy, kiedy zeszłam na dół.
- Nie zapędzaj się tak - usłyszałam cichy głos Kubiego. 


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Musiałam przenieść się na blogspota, bo na onecie już nie wytrzymywałam psychicznie. Wczoraj cały wieczór próbowałam opublikować rozdział na nie-patrz-tak-na-mnie, ale nic nie poszło.
i-lift-my-hands zostaje na onecie, no chyba że będą później problemy, to też przeniosę.
Notek nie będę chyba przenosiła..

Trochę krótszy, bo nie chciałam zaczynać kolejnych wątków. 
Kurcze, jeszcze jakieś 10 dni i szkoła! Nie wierzę ;/ Tak szybko zleciało.. Aż nic się nie chce. Masakra.. 
Pożegnam was w tym posłowiu zdjęciem z zajebistym kapeluszem, czy Bóg wie co to tam jest. Pozytywnie ^^